czwartek, 5 marca 2015

Splendor - Rebel


Na skróty: czy warto zagrać? Baaaaardzo warto, a nawet trzeba warto! :)

Ale po kolei (cokolwiek pomyślimy o naszej biednej PKP :))


Pierwszy kontakt czyli rzecz również o zawartości.

I już jest dobrze, bo gra wizualnie jest po prostu piękna. Warto pooglądać przed rozpoczęciem komponenty gry i nacieszyć oko; począwszy od pudełka (jest i dopasowana wypraska!), ładnej, przejrzystej i krótkiej instrukcji, dalej karty gry i kafle arystokracji z wysmakowanymi malunkami i monety-żetony kamieni szlachetnych, które mają swoją wielkość i wagę (dosłownie!) - w końcu są szlachetne!
Autor grafiki gry Pascal Quidault, znakomity ilustrator, bardzo sumiennie odrobił zadanie. W grze o kupcach renesansowych oparł się na stylu genialnego Albrechta Durera (1471-1528). Lepiej tutaj być nie mogło. Te karty, kafle, żetony rozpalają wyobraźnię i w formie obrazów mogłyby zdobić ściany. Kopalnie szlachetnych kamieni z rozmaitych kontynentów, karawany zwierząt i statków, jubilerzy z troską oglądający każdy kamień, pałace, pomniki, czekający na Twoje zaproszenie arystokraci. To wszystko dla nas, bo za chwilę mamy stać się szlachetnymi jak owe kamienie merkuriuszami, kupcami wspaniałej epoki. Chce się zasiąść do gry!
Zawartość pudełka: 40 żetonów (7 szmaragdów, 7 szafirów, 7 diamentów, 7 onyksów, 7 rubinów, 5 złotych monet)
90 kart rozwoju (40 poziomu 1, 30 poziomu 2, 20 poziomu 3)
10 kafli arystokracji, instrukcja

Gramy zatem!

Gwoli jasności, nie ma znaczenia czy jesteś małym kilku- czy kilkunastoletnim Merkuriuszkiem czy nobliwym, szacownym Merkurem. Wszyscy macie te same szanse, które rosną, podobnie jak doświadczenie, błyskawicznie, z każdym ruchem.

Pole bitwy handlowej gotowe: karty rozłożone, talie pogrupowane, żetony kamieni i kruszców posegregowane, pięciu wybranych (losowo) arystokratów czeka..!

Zaczynamy, ale pamiętaj nim zaczniesz. Majątek to podstawa, ale prestiż - to jest to!

Waszym zadaniem, na początku, jest zdobycie niezbędnego majątku: wpierw żetonów kamieni szlachetnych i złota, a za nie kart rozwoju (kopalnie, transport, nieruchomości, fachowcy). Zakupione karty rozwoju to bonusy i czasami również punkty prestiżu. Bonusy na pozyskanych kartach rozwoju to zdobywanie mniejszym kosztem coraz lepszych kart (powiększamy, jak to kupcy, swój majątek: dużo, duuuużo, coraz więcej) czyli coraz lepsze bonusy i więcej punktów prestiżu. Dużo bonusów (wielki majątek) pozwoli w końcu zaprosić arystokratę, a to nobilitacja, prestiż czyli... punkty prestiżu, bo jakżeby inaczej. Te ostatnie, jako rzekłem, są najważniejsze; 15 punktów prestiżu i jesteś zwycięzcą! Tylko tyle?! Bułka z masłem! Otóż nie! Ale jak to możliwe?! O tym za chwilę.

Zasady

Proste, łatwe i błyskawiczne do wytłumaczenia.
Każdy gracz w swojej turze ma do wyboru jedną akcję z trzech.
Może:
 - pozyskać żetony (kamieni szlachetnych i złota) - trzy różne lub dwa takie same,
- za żetony kupić lub zbudować kartę rozwoju i dodać ją do swoich kart na stole (karty-majątek dający bonusy i punkty prestiżu); do wyboru: kupujesz/budujesz odkryte lub zakryte z talii.
 - zarezerwować kartę.
Ostatnia akcja pozwala mieć graczowi pewność, że nikt nie zabierze mu karty, którą sobie upatrzył lub że przeciwnik nie zbuduje kluczowej dla niego karty. Akcja ta kosztuje Cię całą rundę, ale w zamian dostajesz żeton złota, który może w przyszłości posłużyć jako dowolny klejnot (zamiennik).

Jest jeszcze kilka drobnych zasad regulując i usprawniających grę, jak np.:
- limit 10 sztuk posiadanych żetonów-kamieni/kruszców
- złoto (żeton złota) jest jokerem, a to oznacza, że zastąpi każdy kamień szlachetny
- czy limit 3 zarezerwowanych kart (karty zarezerwowane trzyma się w ręce w odróżnieniu od tych zakupionych/zbudowanych – położonych na stole), ale o tym wszystkim najlepiej przypomnieć sobie tuż przed grą.

Tylko 15 punktów prestiżu = Splendor

Niby niewiele, owe 15 punktów, ale zdobyć je to nie lada wyzwanie. Dlaczego? Bo ta gra przyspiesza jak „Lokomotywa” Tuwima. Najpierw powoli, a potem coraz, coraz szybciej. Początkowo, nieco mozolnie, powiększasz majątek (budujesz swoją talię z kart rozwoju), by go powiększać, powiększać (zdobywać bonusy i/lub punkty prestiżu) i zdążyć do upragnionego celu (mityczne 15 punktów prestiżu) z arystokratą lub bez (to ostatnie też podobno jest możliwe!). Szkopuł w tym, że w pewnym momencie wszyscy odkrywacie, że jest to wyścig z czasem i każdego z każdym. Już witasz się z gąską, plan zrealizowany w 95%, jeszcze tylko Twój ruch, Twoja tura i zwycięstwo… Guzik! O jeden mały ruch przed Tobą jest przeciwnik i zabiera Ci, podkupuje ostatni majątek (kartę rozwoju) albo zaprasza upatrzonego wieki temu arystokratę, dającego upragnione 3 punkty prestiżu (którego da się zaprosić wyłącznie po zbudowaniu majątku/talii konkretnych w kolorze kart rozwoju). I to wszystko w 30-40 minut.

Jaki jest tego efekt; wszyscy chcą jeszcze, jeszcze raz zagrać, odegrać się. Zmienić, wycyzelować ciut taktykę i zdążyć, zdążyć na czas. Może tym razem nie zbierać mozolnie kasy (żetony kamieni/kruszców) na lepsze, ale drogie karty rozwoju (majątek), tylko kupować, ciułać, zbierać jak ziarnko do ziarnka nieco słabsze karty, by zebrać ich kupę i wtedy mając wiele drobnego majątku tuż przed wszystkimi zaprosić arystokratę do siebie osiągając prestiż, splendor i chwałę.

Suma summarum splendorum

Hmmm… Splendor pokochacie albo przynajmniej polubicie, a na pewno zapamiętacie.
Ta gra ma wszystko, co potrzebne do doskonałej rozgrywki. Genialnie proste zasady, niebywale szybkie i podkręcane tempo i przede wszystkim fantastyczne emocje. Do tego stopnia, że to, co na początku zachwyca i pobudza do gry (piękne, stylowe obrazy, grafiki) staje się w trakcie pozytywnym tłem, drugim planem rozgrywki.
Myślę, że lepszych emocji od zagrania w Splendor może dostarczyć tylko zagranie w… Splendor o prawdziwe diamenty, szafiry, szmaragdy, złoto…

Autorem znakomitej gry jest Marc Andre.

Moja ocena 11/10

Tako rzecze Alefrustra





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz