Na skróty: czy warto zagrać?
Baaaaardzo warto, a nawet trzeba warto! :)
Ale po kolei (cokolwiek pomyślimy o naszej biednej PKP :))
Pierwszy kontakt czyli rzecz
również o zawartości.
I już jest dobrze, bo gra wizualnie jest po prostu piękna. Warto pooglądać
przed rozpoczęciem komponenty gry i nacieszyć oko; począwszy od pudełka (jest i
dopasowana wypraska!), ładnej, przejrzystej i krótkiej instrukcji, dalej karty
gry i kafle arystokracji z wysmakowanymi malunkami i monety-żetony kamieni
szlachetnych, które mają swoją wielkość i wagę (dosłownie!) - w końcu są
szlachetne!
Autor grafiki gry Pascal Quidault, znakomity ilustrator, bardzo sumiennie
odrobił zadanie. W grze o kupcach renesansowych oparł się na stylu genialnego
Albrechta Durera (1471-1528). Lepiej tutaj być nie mogło. Te karty, kafle,
żetony rozpalają wyobraźnię i w formie obrazów mogłyby zdobić ściany. Kopalnie
szlachetnych kamieni z rozmaitych kontynentów, karawany zwierząt i statków,
jubilerzy z troską oglądający każdy kamień, pałace, pomniki, czekający na Twoje
zaproszenie arystokraci. To wszystko dla nas, bo za chwilę mamy stać się
szlachetnymi jak owe kamienie merkuriuszami, kupcami wspaniałej epoki. Chce się
zasiąść do gry!
Zawartość pudełka: 40 żetonów (7 szmaragdów, 7 szafirów, 7 diamentów, 7 onyksów, 7 rubinów,
5 złotych monet)
90 kart rozwoju (40 poziomu 1, 30 poziomu 2, 20 poziomu 3)
10 kafli arystokracji, instrukcja
Gramy zatem!
Gwoli jasności, nie ma znaczenia czy jesteś małym kilku- czy kilkunastoletnim
Merkuriuszkiem czy nobliwym, szacownym Merkurem. Wszyscy macie te same szanse,
które rosną, podobnie jak doświadczenie, błyskawicznie, z każdym ruchem.
Pole bitwy handlowej gotowe: karty rozłożone, talie pogrupowane, żetony kamieni
i kruszców posegregowane, pięciu wybranych (losowo) arystokratów czeka..!
Zaczynamy, ale pamiętaj nim zaczniesz. Majątek to podstawa, ale prestiż -
to jest to!
Waszym zadaniem, na początku, jest zdobycie niezbędnego majątku: wpierw
żetonów kamieni szlachetnych i złota, a za nie kart rozwoju (kopalnie,
transport, nieruchomości, fachowcy). Zakupione karty rozwoju to bonusy i
czasami również punkty prestiżu. Bonusy na pozyskanych kartach rozwoju to
zdobywanie mniejszym kosztem coraz lepszych kart (powiększamy, jak to kupcy,
swój majątek: dużo, duuuużo, coraz więcej) czyli coraz lepsze bonusy i więcej
punktów prestiżu. Dużo bonusów (wielki majątek) pozwoli w końcu zaprosić
arystokratę, a to nobilitacja, prestiż czyli... punkty prestiżu, bo jakżeby
inaczej. Te ostatnie, jako rzekłem, są najważniejsze; 15 punktów prestiżu i
jesteś zwycięzcą! Tylko tyle?! Bułka z masłem! Otóż nie! Ale jak to
możliwe?! O tym za chwilę.
Zasady
Proste, łatwe i błyskawiczne do wytłumaczenia.
Każdy gracz w swojej turze ma do wyboru jedną akcję z trzech.
Może:
- pozyskać żetony (kamieni szlachetnych i złota) - trzy różne lub dwa
takie same,
- za żetony kupić lub zbudować kartę rozwoju i dodać ją do swoich kart na
stole (karty-majątek dający bonusy i punkty prestiżu); do wyboru: kupujesz/budujesz
odkryte lub zakryte z talii.
- zarezerwować kartę.
Ostatnia akcja pozwala mieć graczowi pewność, że
nikt nie zabierze mu karty, którą sobie upatrzył lub że przeciwnik nie zbuduje
kluczowej dla niego karty. Akcja ta kosztuje Cię całą rundę, ale w zamian
dostajesz żeton złota, który może w przyszłości posłużyć jako dowolny klejnot
(zamiennik).
Jest jeszcze kilka drobnych zasad regulując i usprawniających grę, jak np.:
- limit 10 sztuk posiadanych żetonów-kamieni/kruszców
- złoto (żeton złota) jest jokerem, a to oznacza, że zastąpi każdy kamień
szlachetny
- czy limit 3 zarezerwowanych kart (karty zarezerwowane trzyma się w ręce w
odróżnieniu od tych zakupionych/zbudowanych – położonych na stole), ale o tym wszystkim
najlepiej przypomnieć sobie tuż przed grą.
Tylko 15 punktów prestiżu =
Splendor
Niby niewiele, owe 15 punktów, ale zdobyć je to nie lada wyzwanie.
Dlaczego? Bo ta gra przyspiesza jak „Lokomotywa” Tuwima. Najpierw powoli, a
potem coraz, coraz szybciej. Początkowo, nieco mozolnie, powiększasz majątek
(budujesz swoją talię z kart rozwoju), by go powiększać, powiększać (zdobywać bonusy
i/lub punkty prestiżu) i zdążyć do upragnionego celu (mityczne 15 punktów
prestiżu) z arystokratą lub bez (to ostatnie też podobno jest możliwe!).
Szkopuł w tym, że w pewnym momencie wszyscy odkrywacie, że jest to wyścig z
czasem i każdego z każdym. Już witasz się z gąską, plan zrealizowany w 95%,
jeszcze tylko Twój ruch, Twoja tura i zwycięstwo… Guzik! O jeden mały ruch
przed Tobą jest przeciwnik i zabiera Ci, podkupuje ostatni majątek (kartę
rozwoju) albo zaprasza upatrzonego wieki temu arystokratę, dającego upragnione
3 punkty prestiżu (którego da się zaprosić wyłącznie po zbudowaniu
majątku/talii konkretnych w kolorze kart rozwoju). I to wszystko w 30-40 minut.
Jaki jest tego efekt; wszyscy chcą jeszcze, jeszcze raz zagrać, odegrać
się. Zmienić, wycyzelować ciut taktykę i zdążyć, zdążyć na czas. Może tym razem
nie zbierać mozolnie kasy (żetony kamieni/kruszców) na lepsze, ale drogie karty
rozwoju (majątek), tylko kupować, ciułać, zbierać jak ziarnko do ziarnka nieco
słabsze karty, by zebrać ich kupę i wtedy mając wiele drobnego majątku tuż
przed wszystkimi zaprosić arystokratę do siebie osiągając prestiż, splendor i
chwałę.
Suma summarum splendorum
Hmmm… Splendor pokochacie albo przynajmniej
polubicie, a na pewno zapamiętacie.
Ta gra ma wszystko, co potrzebne do doskonałej
rozgrywki. Genialnie proste zasady, niebywale szybkie i podkręcane tempo i
przede wszystkim fantastyczne emocje. Do tego stopnia, że to, co na początku
zachwyca i pobudza do gry (piękne, stylowe obrazy, grafiki) staje się w trakcie
pozytywnym tłem, drugim planem rozgrywki.
Myślę, że lepszych emocji od zagrania w Splendor
może dostarczyć tylko zagranie w… Splendor o prawdziwe diamenty, szafiry,
szmaragdy, złoto…
Autorem znakomitej gry jest Marc Andre.
Moja ocena 11/10
Tako rzecze Alefrustra
P.S. Obejrzyjcie sobie instrukcję: http://www.rebel.pl/repository/files/instrukcje/Splendor%20PL.pdf
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz