niedziela, 15 listopada 2015

Pic na wodę - Rebel


Wyobraź sobie, że jesteś światowej klasy artystą, którego najwyższym priorytetem jest bycie oryginalnym. Jeździsz po świecie starając się zawsze zaprezentować na dany temat 3 najmniej przewidywalne dzieła. Musisz jednak uważać, bo wśród Twoich kolegów i znajomych kryją się perfidni fałszerze, których jedynym celem jest podkradnięcie Twojego pomysłu. 


Tak w nieco fabularny sposób można opisać grę "Pic na wodę" reguły są właśnie tak banalne. Każdy dostaje ołówek i kartkę, po czym rozdawane są role (czyli czy będziesz w danej rundzie artystą czy fałszerzem). Następnie odsłaniamy temat wystawy i każdy rysuje trzy rzeczy, które według niego nie będą się powtarzać, no chyba, że jest fałszerzem... to wtedy właśnie na tym, by się rysunek powtarzał będzie mu zależało. To by był koniec zasad właściwie. 

Punktacja przebiega w ten sposób, że artysta za każde oryginalne dzieło dostaje 1 pkt., z kolei każdy fałszerz za każde, które się powtarza. 

Co do moich odczuć, jest to typowe party game, znajdzie więc grupy, w których będzie świetnie zdawać egzamin i takie, w których ludzie zaczną się nudzić. Niemniej jednak warto jest taki tytuł mieć w zanadrzu zwłaszcza na wszelkiego rodzaju wypadach, wyjazdach itp. 
Dlaczego? 

Dlatego, że jest mały, poręczny i przy odpowiednim nastawieniu dostarcza kupę radości, a może grać nawet 8 osób. U nas okazał się bardzo chwytliwym tytułem i na pewno wiele razy będziemy jeszcze do niego wracać.

Projekt: Stefano Negro, Walter Obert
Wydawnictwo: Rebel
Polecam, Kuba


środa, 28 października 2015

Rokoko - Hobbity

Dawno, dawno temu... widziałem zapowiedzi "Rokoka" i dumałem sobie: czy ja kiedyś będę miał szansę zagrać w taki tytuł. Bo choć tematyka hmmm.., nazwijmy to kobieca - krawiectwo, tak z grubsza :) to jednak już dało się wyczuć, że to może być coś intrygującego.

A z drugiej strony w głowie miałem tyle gier, że pomimo chęci zagrania w Rokoko nie było jej w kolejce do zakupu.

A los chciał inaczej i się udało i się zagrało.

I tu wydam od razu opinię o grze:
Gra ma łagodny i prosty próg wejścia, zasady nie są zbyt skomplikowane, choć jest ich sporo. Ale to akurat walor. Trochę jak z dobrym daniem. By było smacznie wcale nie musi być wiele wyszukanych składników. Może być ich dużo, mogą być proste, byle dobrze skomponowane. I może być zachwycająco. Tak właśnie jest z Rokoko.

A ma jeszcze taką zaletę, którą szczególnie cenię. Choć zasady gry są nie są nadto złożone, raczej dosyć proste, sama rozgrywka wymaga perspektywicznego myślenia i planowania swoich ruchów. Trzeba kombinować, ale gra w swojej mechanice nie przytłacza. Jest strategiczno-delikatnie. :) Takie wdzięczne, eleganckie rozkminki - jak to na dworze. To o zasadach.

Bo oprawa graficzna gry jest bardzo wysmakowana i mnie się przyjemnie kojarzy z przepychem XVIII-wiecznej Francji.

Gra jest bardzo starannie wydana. Ładne grafiki, duże pudło z licznymi elementami:



 - wielgachna plansza (dwustronna: dla 2-3 i 4-5 graczy) w klimatycznym rysunku pałacu króla Francji wieczorową porą,
- 42 żetony strojów,
- 16 i 16 znaczników przędzy i koronki
- 48 monet
- 48 znaczników Prestiżu
- 48 żetonów surowców
- 80 znaczników Własności
- 28 kart Pracowników i 25 kart Pracowników Podstawowych
+ karta Przysługi (z królową na obrazku) i karta podpowiedzi (Końcowego Odliczania)
- 5 planszetek graczy.

Uffff... na grubo i na bogato. Dużo składników, które się z przyjemnością ogląda i międli przed grą w palcach (w trakcie gry również :)) Ale jak napisałem nie ma ciężkich myślenic, które odstręczyłaby od samej gry. Jako rzekłem, jest na bogato z prostymi składnikami i smakowicie w efekcie.
Mam nadzieje, że pomimo braku opisu fabuły gry i ogólnych zasad - do tego tu właśnie miejsca - zachęciłem czytających do dalszej lektury. ;)
Zatem, o co tu chodzi..?
Witamy w epoce Rokoko. We Francji rządzi król Ludwik XV, a organizowanie wystawnych balów jest w dobrym tonie. Ważne osobistości ubierają się we wspaniałe suknie i płaszcze, chcąc przyćmić innych swoim strojem. W związku ze zbliżającym się za kilka tygodni największym balem, wszyscy zwracają się do Ciebie z prośbą o elegancki surdut, zniewalającą suknie lub ufundowanie fajerwerków. Szybko orientujesz się, że nie są to zwykłe zlecenia, tym razem stawką jest zaprezentowanie się na najbardziej prestiżowym balu XVIII wieku. Czy podejmiesz wyzwanie? (ze wstępu do gry w instrukcji).


No, do stu połamanych guzików! Taki odjechany wątek! Panie zachwycone, a Panowie..? No, spróbujcie tylko raz, to zobaczycie! 

Zarządzasz w grze zakładem krawieckim, ale nie byle jakim. Królewskim! – więc trzeba się wykazać i zdobyć Prestiż (punkty Prestiżu decydują o zwycięstwie). 
Możesz osiągnąć swój cel szyjąc rozmaite dworskie stroje, piękne suknie, surduty lub fundując w pałacu Dekoracje (Fajerwerki, Muzyka, Posąg, Fontanna).
Dróg do celu jest wiele, środków od osiągnięcia również. Prócz swoich pracowników-krawców (Mistrz, Czeladnik, Uczeń – na kartach) możesz zatrudnić dodatkowych dostępnych na dworze. Pozyskać materiały do szycia Strojów. Uszyte Stroje sprzedać (pieniądze) lub wypożyczyć Dworzanom (Prestiż) i jeszcze kilka innych.
Swoimi pracownikami musisz zarządzać mądrze, bo nie każdy Pracownik jest w stanie wykonać dane zadanie, więc trzeba z głową przydzielać im obowiązki. Ale twoi Pracownicy mają też dodatkowe zdolności, więc jak nie kijem go to pałką. J
Po 7 rundach szycia zarządzania, taktyk, ciułania, etc., etc., cała zabawa kończy się Balem i podliczeniem finalnym punktów. Wtedy też otrzymasz dodatkowe punkty Prestiżu za inwestycje i pomysły poczynione wcześniej.
Kto ma najwięcej Prestiżu ten staje się Vainqueur de couture – Krawieckim Zwycięzcą. I może dalej śnić co by było z Rokoko gdyby nie Rewolucja Francuska…

Bardzo solidny koncept i tytuł. Przyjemność z główkowania na poziomie dworskim, eleganckim. Nikt sobie w grze świń nie podkłada (odwrotnie niż na rzeczywistym francuskim dworze), nie ma negatywnej interakcji (którą w grach lubię), ale i tak jest intrygująco i gra się z przyjemnością do końca.
Gra świetnie wkręca się również mniej doświadczonym lub niedoświadczonym graczom i jest na pewno dobrym haczykiem dla nowicjuszy.
Dodam, że zagrałem również z 7-letnią córą i dała radę, więc limit 12+ można rozszerzyć w dół.

Kolejny przyjemny, przemyślany tytuł Hobbitów.eu z Nowego Sącza. Polecam tych wydawców, 3mają poziom , a każda ich gra to dobra produkcja.

Serdecznie i gorącccco polecam!                                                                           
Alefrustra

Autorzy: Matthias Cramer, Louis Malz, Stefan Malz; Ilustracje: Michael Menzel

Wydawca polski: Hobbity.eu

czwartek, 22 października 2015

Augustus - Hobbity

"Ej weźże wylosuj tego jokera, bo moi legioniści chcą już wykonywać inną misję!"

Powyższe zdanie, to typowa odzywka wypowiadana przez każdego, kto w Augustusa zagrał. Z racji tego, że zasady są nieskomplikowane to grą można się cieszyć już po pięciu minutach i to jest jeden z wielkich plusów.

Dobrze, ale po kolei, najpierw krótkie wprowadzenie do zasad. Na początku rozgrywki każdy gracz otrzymuje 7 własnych legionistów oraz 3 losowe karty misji z różnymi zestawami symboli. Podczas partii, po kolei, gracze będę wyciągać z woreczka pojedyncze symbole i wtedy każdy z graczy posiadający dany symbol na swojej dowolnej karcie ma prawo przyporządkować tam swojego legionistę. Tak się gra toczy dopóki ktoś nie wypełni 7 misji. Wydawać by się mogło, że nudne, że trochę przypomina bingo itd. Nie mniej jednak z racji tego, że prawie każda misja pozwala nam zmienić chociaż odrobinę obraz gry, oraz, że istnieje też negatywna interakcja, to dodając dodatkowe karty bonusowe, wszystko razem składa się na bardzo lekką i miłą grę.


Nie wiem już ile osób zagrało z nami w tę grę, ale na pewno sporo i muszę przyznać, że chyba nikt nie odszedł od stołu niezadowolony, ba większość osób mówiła: "a no to może jeszcze jeden raz?". Tak to już jest z grami, których czas nie przekracza pół godziny nawet przy pełnym składzie, a zasady nie faworyzują przesadnie osób, które już w to grały.
 
Jest to naprawdę bardzo solidny, lekki tytuł na niedzielne popołudnie, bądź spotkanie ze znajomymi, który daje wiele radości i wbrew pozorom nie jest całkowicie oderwany od klimatu.

Nie raz zdarzyło nam się ogłaszać wielkimi konsulami, mówić kości zostały rzucone i podobne.
Na pochwałę zasługuje też piękna grafika i solidne wykonanie, po bardzo wielu rozgrywkach, także z małymi dziećmi gra nadal wygląda dobrze!

Polecam zwłaszcza Rodzinom, które szukają czegoś lekkiego, odprężającego, a jednocześnie dającego satysfakcję.

Autor gry: Paolo Mori

Kuba

środa, 7 października 2015

Zwierzaki - Cudaki - Trefl

- Teee! Weź sobie znajdź jakiś korpus! - powiedziała małpa do zaglądającej spoza kotarki głowy żyrafy...
Cytat króla Juliana z "Madagskaru 2" doskonale oddaje klimat nowej gry Trefla ze znanej już serii "dobra gra rodzinna".


Wyrażałem już zachwyty w poprzednich recenzjach pt. "Nie ma dziadostwa" nad wspomnianą serią i nad rysunkami artysty Tomka Larka zdobiącymi te gry. Przypomnę krótko, że jestem nimi zachwycony.

Oczywiście bohaterowie gry "Zwierzaki-cudaki" mają swój oryginalny, autorski wygląd i nie nawiązują do bajki "Madagaskar", ale to bardzo dobrze. Za to cytat z początku i owszem. W grze gracze "znajdują się na odległej przyafrykańskiej wyspie, na której żyją dziwaczne gatunki zwierząt: słonio-lwy, kroko-małpy, żyrafo-słonie i inne cudaki. Każdy gracz będzie starał się odnaleźć jak najwięcej zwierząt. Wygra ten, kto wykaże się najlepszą spostrzegawczością i szybkością" - jak piszą wydawcy. I dodam; zdobędzie jak najwięcej kafli ze zwierzakami-cudakami.

Do gry mamy i potrzebujemy:

- 30 kafli-płytek ze zwierzakami-cudakami, które zdobywamy
- za pomocą 55 kart (w tym 10 specjalnych)
- i 6 znaczników dla każdego z maks. sześciu graczy (gra jest od 2-6 uczestników).
Wszystko ładne i najwyższej jakości.

Przebieg rozrywki – pokrótce

Wykładamy połowę wszystkich kafli (15 sztuk). Trzymamy w pogotowiu swój znacznik. Prowadzący grę odkrywa kartę i wszyscy próbują zdobyć kafelek kładąc na nim swój znacznik. Kafelek zadany w przemyślny sposób na karcie. I tak po kolei. Aż do pozostania ostatniego kafelka. Następnie kolejna porcja kafli, powtórka powyższego i finał. Krótko i treściwie.

Smaczek gry to ów przemyślny, ale czytelny i prosty sposób zadań na kartach. Trzeba znaleźć zwierzaki-cudaki wedle cech wskazanych na kartach. Barwnie i zabawnie namalowanych – tak jak i kafle.
Są karty nakazu (łby zwierzaków w zielonych kołach). Znaki zakazu - w czerwonych. Są na jednej karcie zadania pomieszane - zakazu i nakazu jednocześnie. Są w końcu karty specjalne, które wprowadzają jeszcze większy zamęt.
Na początku zdobywanie kafli ze zwierzakami przychodzi łatwo, bo i opcji jest więcej. W trakcie gry rozgrywka przyspiesza i gęstnieje i robi się coraz większa zadymka. :) Tym bardziej, że za błędy trzeba płacić oddając zdobyte wcześniej kafelki.  Jest dynamicznie i ryzykownie, a jednocześnie zrozumiale i prosto dla najmłodszych (gra jest od 6+).

Sympatyczna, zmyślna, wesoła i szybka (20 min. i mniej) gra dla wszystkich. Zawsze z chęcią na zagranie i odegranie się. Stary, sprawdzony przepis Valery’ego Fourcade (Galapa Go!), przygotowany przez nowych kucharzy (Tomek Larek - ilustracje, kierownictwo gry - Jarosław Basałyga).
Dobra „dobra gra rodzinna”.

Polecam!                                                                                      

Alefrustra