Sezon grillowy w pełni. Kiełbaski, szaszłyki, rybki, steki. Impreza w toku, ale przydałoby się jeszcze coś. Właśnie! Sałatka!. Aby zaskoczyć gości możemy zaserwować coś specjalnego - sałatkę, ale nie byle jaką, bo z karaluchami :).
W tym celu sięgamy po niewielkich rozmiarów pudełeczko (bardzo poręczne skądinąd), które zawiera:
112 kart warzyw (pomidor, sałata, papryka i kalafior)
16 kart warzyw tabu (z karaluchami, po dwie z każdym rodzajem warzywa).
Przystępujemy do mieszania składników:
Rozdajemy dokładnie potasowane karty między graczy (2-6). Zaczyna najmłodszy. Najszybciej jak potrafi wykłada swoją kartę podając równocześnie nazwę warzywka. Kolejny gracz robi to samo, ale... nie jest już tak łatwo:
- jeżeli warzywo na jego karcie jest takie samo jak przeciwnika, musi SKŁAMAĆ, czyli jeśli na stole leży pomidor i on ma pomidora, to nie może krzyknąć pomidor tylko, np. kalafior (fajnie, co?)
- jeżeli warzywo na jego karcie pasuje do nazwy wykrzyczanej przez poprzednika, musi SKŁAMAĆ, czyli jeśli np., Franio krzyknął sałata i mimo, że on też ma sałatę musi krzyknąć, np. papryka (i jest jeszcze fajniej, no nie)
- jeżeli warzywo na jego karcie pasuje do widocznej karty warzywa tabu, gracz znowu musi SKŁAMAĆ. (a dzieciaki znów się cieszą, bo mogą bezkarnie oszukiwać)
w innych przypadkach należy mówić prawdę i tylko PRAWDĘ! :)
Co to są Karty Warzyw Tabu?
Ano karty warzyw z opasłymi karaluchami. Jeśli gracz takową zagrywa musi głośno zawołać KARALUCH! Wówczas warzywo znajdujące się obok karalucha, natychmiast staje się tabu i nie wolno wypowiadać jego nazwy aż do pojawienia się kolejnej karty z karaluchem. Ogranicza to możliwość manewrowania nazwami warzyw do trzech.
Jeśli gracz się zawaha, zająknie, czy nawet zapowietrzy ;) i nie zawoła w ekspresowym tempie nazwy warzywa - musi karnie zabrać do własnej puli karty znajdujące się na stole.
Zwycięstwo odnosi ten, kto pozbędzie się wszystkich kart.
Rozgrywka trwa zwykle nie dłużej niż 20 minut, w trakcie której jest mnóstwo uciechy. Trzeba być maksymalnie skoncentrowanym i wykazać się umiejętnością obserwacji, a także szybkością działania, aby zdobyć laur zwycięzcy. Ach, zapomniałam o giętkim języku, bo podczas gry w ferworze walki, wymówienie słowa "kalafior" może się okazać nie lada wyzwaniem.
Gra jest super i myślę, że autor Jacques Zeimet, do stołu z Sałatką z karaluchami, mógłby zaprosić samego Wojciecha Cejrowskiego. Polecam i smacznego.
Fiolka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz