Niedawno mieliśmy okazję (my,
tzn. familia 2+2, z czego druga dwójka to 6-latka i 12-latek) zagrać w pierwsze
egmontowe duszki ("DUUUSZKI, bądź
szybki jak błyskawica"), a tu ciach i wpadły w nasze ręce następne.
Niezwykle nam się gra
spodobała. Szybka, rozrywkowa i poprawiająca humor. Tak było przy pierwszych.
Przy drugich oczekiwania
były niemałe, no bo skoro w poprzedniej było tak fajnie... O tym za chwilę.
Teraz o tym, o co chodzi
w tej grze; zasady są prościutkie i wystarczy chwila, by wtajemniczyć
nowicjuszy. Mamy kilka małych, uroczych zabawek, figurek wykonanych z drewna i
tkaniny (białego duszka, czerwony ręcznik, zieloną żabę, niebieską szczotkę i
szarą wannę), do tego 60 kart i możemy zaczynać.
Gra jest typem
"wyrwirączki", trzeba złapać jak najszybciej figurkę, którą widzimy
na karcie (zgodną przedmiotowo i kolorystycznie, np. jeśli żabka to tylko
zielona) - i to pół biedy :) ale trzeba też, o ile kolory figurek na karcie nie
odpowiadają kolorom figurek na stole, złapać to czego nie ma na karcie i
którego kolor na karcie nie występuje. Trochę skomplikowane, ale dłużej się
czyta niż załapuje mechanizm. A jak już zatrybimy, to zaczyna się jazda, bo
czacha dymi i coś, co wydawało się banalne ostro ćwiczy naszą głowę. Wygrany
bierze kartę dla siebie, a zdobywca największej liczby kart jest zwycięzcą gry.
Zabawa jest na 102, no
108 J i przedział
wiekowy uczestników może być śmiało poszerzony o młodszych niż podano (8-108).
Grę można urozmaicić o
dołączone w instrukcji dodatkowe warianty, np. jeden z nich "mówiąca żaba”
polega na drobnej zmianie, gracze zamiast łapać właściwy przedmiot muszą jak
najszybciej powiedzieć nazwę tego przedmiotu czyli: „żaba”.
Nam dodatkowe warianty
średnio przypadły do gustu, prócz ostatniego - połączenia obu "duuuszków"
(tu było prawdziwe trzęsienie ziemi), ale od czego wyobraźnia i houseruling :)
Nowe duszki nie wnoszą,
jeśli chodzi o pomysł, niczego nowego. Są odświeżeniem sprawdzonego konceptu.
Ale, o dziwo, nie przeszkadza to w niczym, bo zabawa jest przednia, szczególnie
dla dzieciaków, a salwy śmiechu to nieodłączny element gry.
Gra jest wydana
starannie. Grafiki są zabawne i takie w sam raz, nie za dużo, nie za mało.
Figurki urocze. Jedyną niedogodnością jest niby-wypraska z pogniecionego
kartonu i dużo powietrza w pudełku. Najlepiej figurki i karty obu wersji włożyć
do jednego pudełka, a drugie przeznaczyć na... kto jak tam chce.
Wydawcą gry jest Egmont
Polska. Autorem Jacques Zeimet. Ilustratorką Gabriela Silveira.
Polecam: 8/10
Alefrusta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz