"Nie
ma dziadostwa" cz. 2 czyli "Zęby smoka"
"Czego oczy nie widza tego sercu nie
żal" - znamy to powiedzenie. Ale co zrobić kiedy oczy widzą i sercu żal.
Na początku więc mała dygresja.
Ehhhh... co by było i jakby było pięknie gdybyśmy
żyli w normalnym kraju..! Takie refleksyjne pytanie chodzi mi po głowie kiedy oglądam
prace artysty-rysownika, grafika, malarza Tomka Larka. Toż przecie tak genialny
artysta powinien znany być powszechnie w kraju, powszechnie zagranicą i w
ogóle, i w szczególe, i pod każdym innym względem. Takich ludzi należy
promować, dopieszczać, pokazywać, dawać stypendia i chlubić się nimi. No
właśnie, tiaaaa..........
Aaaa.., ma być o planszówce. Jest, bo tę
konkretnie zdeterminował (przynajmniej dla mnie) wspomniany ilustrator tej gry.
Zaczynam więc właśnie od strony graficznej.
No, nie ma dziadostwa (przypomnę raz jeszcze, że
to cytat ze skeczu KMN) - tak rzeczywiście jest i to jest za mało powiedziane.
Gra jest od strony graficznej znakomita! Od razu zachęca do rozgrywki.
Zasady są proste i szybkie, tak jak i gra.
Za pomocą dzielnych wojów trza smokowi umyć
zębiska. Jeden spośród nich, wyrysowany na kaflu, wychodzi z jaskini (jaskinia
to zgrabnie składany i ofkors zgrabnie wymalowany karton, który służy za
legowisko dla smoków), trafia do gracza rozpoczynającego, który go samodzielnie
ogląda - zapoznaje się z jego wartością; smoki maja wartości od 7-20 i na
chwilę odkłada, nie ujawniając nic o gadzie. Może o nim coś powiedzieć (gracz o
smoku :)), zablefować lub nie.
Gracz zaczynający wykłada woja-higienistę lub
woja-dentystę (wojów każdy z nas ma ośmiu na ośmiu kafelkach o wartościach od 1
do 8).
Na trzy-cztery pozostali gracze wykładają swoich
wojów licząc, że wartość liczbowa poszczególnych zsumowanych po kolei wojów,
począwszy od rozpoczynającego, nie przekroczy wartości smoka.
Zaraz potem odkrywany jest oficjalnie smok.
No i ci, którzy w kalkulacji i wartości smoka się
zmieścili - zdołali smokowi umyć zęby i ich wojowie są punktowani. Ci, którzy
przelicytowali (przekroczyli wartość) zostali pożarci - są punktowani ujemnie.
A ci, którzy się w rundzie nie załapali, bo byli w kolejce po tych zeżartych
dostają zero.
"Zużytych" wojów odkładamy na osobistą
planszetkę, dokładniej na odpowiednią buźkę: uśmiechniętą (nasze punkty plus -
zęby smoka umyte), zamyśloną (punktów zero - zęby nie umyte, ale woj nie
pożarty) i smutną (punkty ujemne - zęby nie umyte, a woj zjedzony przez smoka).
Jak widać "Zęby" to gra kalkulacji i
ryzyka. Bawi i uczy. Uczy i bawi. Również najmłodszych.
- 14 kafli smoków
- 40 kafelków wojów (po 8. dla każdego z graczy)
- 5 planszetek graczy
- 1
jaskinia, grota smoków (podajnik na kafle smoków)
- instrukcja
- pudełko
Do listy zawartości dopisałem pudełko, bo uważam,
że trzeba wymienić wszystkie komponenty, które stanowią dzieło użytkowe artysty
– Tomka Larka.
Wydał ją TREFL SA
Autor: Noriaki Watanabe & Drosselmeyer's
Workshop
Ilustracje: Tomek Larek
Kierownik produktu: Jarosław Basałyga
Sama gra bardzo fajna, niebanalna i chętnie przez
dzieci powtarzana. Wydana, wydrukowana znakomicie na wysokiej jakości materiałach. Szybka i efektowna.
"Dobra gra rodzinna" - z cudzysłowem i bez niego również. Gratulacje dla Twórców!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz